Zacznę od torby dla A., do szkoły idzie, potrzebuje schowków, schoweczków. Pokazuję na G. - z łapanki :D, dała się namówić, a że zwykle wygląda świeżo i promiennie, wiec i prezentacja udana.
Na wierzchu dwie odzyskane kieszenie, pasek do założenia przez ramię i rączki. Wewnątrz z jednej strony 4 kieszonki, a z drugiej olbrzymia kieszeń na laptop, mniejsza zamykana na suwak oraz uchwyty na długopisy (tak kazał mi mój mąż). Oraz jak zwykle petelka na smycz - które akurat się skończyły, ale postaram się uzupełnić braki.
Kolejna torebka jest dla jednej z córek A., chciała hipissowską, więc bardzo proszę, jest!
I tu dla drugiej panienki - miała być moro, przyszalałam nieco z fasonem, i tak mi się spodobał,że szczerze mówiąc, kończąc ją dziś, mocno się zawahałam, czy sobie jej nie zostawić :D
Coraz fajniejsze Ci wychodzą. I te różniste kieszonki. Osobiście nie cierpię wszywać zamków i innych takich :-).
OdpowiedzUsuńPozdrowienia ze stryszku.
ach, akurat mnie nie boli, najbardziej nie lubie pruć i szyc od nowa :)
OdpowiedzUsuń